Puk, puk, to ja Prostaczek. Samotny głos wołającego na puszczy. Ostatnimi czasy zachrypnięty okropnie albo też i niemy. Ale wróciłem. I rozpanoszyłem się w moim ulubionym miejscu. Nie tylko na stronie internetowej, ale i na szkolnym korytarzu.

Cóż robię? Obserwuję, przyglądam się, niekiedy kontempluję, niekiedy ganię. Bywam nieco uszczypliwy, ale jak mawiał mój Mistrzunio Ignacy „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”. Ostatnio odzywałem się sporadyczne, ale teraz przemówię pełnym głosem.

Nastąpiła w szkole pokoleniowa zmiana wart – nie spotykam na szkolnym korytarzu Rollexa, nie pałęta się po parapetach Hades, nie przemyka zakręcona Lilka, nie widać też uśmiechu Piotrusia, który gębulę swą wyszczerzał od lewego do prawego ucha. Ale, jak widzę, mają godnych następców, którzy społeczność szkolną ożywiają i inspirują.

Mam to do siebie, że oprócz wnikliwej obserwacji, zdarza mi się także słuchać. Nie, nie o podsłuchiwanie mi chodzi, bo z pokolenia na pokolenie coraz mniej rozmowni jesteście. Zapatrzeni w małe ekraniki przed sobą gardzicie artykułowaniem myśli i poglądów. Nie śmiem twierdzić, że ich nie posiadacie, ale niechęć do werbalizacji takowych znamienna staje się coraz bardziej. Uwagę mą przyciągnęła rzecz inna: niechęć do pozdrowień i powitań. Coraz częściej usta zasznurowane macie, dzień dobry z nich rzadko się wydobywa, a i uśmiech na nich coraz rzadziej gości. Od czasu do czasu nieśmiałe „cze” albo „he” usłyszę. Rozumiem, że los licealisty trudny jest i pracą umysłową wypełniony do tego stopnia, że sił już nie wystarcza na ust otwarcie i wyartykułowanie porządnego powitania. Ale jako, że jestem dobrotliwy i współczujący, nawet dla takich zachowań wyjaśnień szukam. Kto pyta ten wielbłądzik, kto szuka, ten znajduje. I eureka. Mam!

Jedno tylko może być Waszym usprawiedliwieniem – pypcie na języku. Przypadłość to ciężka i trudna do wyleczenia. Taki pypeć w mówieniu przeszkadza, zawadza i artykulację utrudnia. A potem niemówieniem czule pielęgnowany mnożyć się zaczyna. I język zapypciały kołkiem w gębie staje. Czego absolutnie Wam nie życzy, ale przed czym łagodnie ostrzega Wasz

PROSTACZEK